Dzisiaj krótkometrażowa animka, która najpierw spowodowała atak śmiechu, który znowu przerodził się w atak kaszlu, po którym jeszcze mnie boli. Tak, jestem chory, ale powoli wychodzę z tego - pierwszy wieczór bez gorączki. A animacja nosi tytuł "Laundry day".
O rany... mam nadzieję, że jak zamieszkamy razem z Kamilą, to nie znajdę przy okazji prania jakiej odznaki Różowej Wojowniczki z Power Rangers.
a co w tym złego? chciałabym być czarodziejką z księżyca...
OdpowiedzUsuń