piątek, 17 września 2010

O "Pod piracką flagą" na CN

Dzisiaj wczesnym popołudniem na CarpeNoctem ukazała się moja recenzja najnowszej, niestety pośmiertnej, powieści Michaela Crichtona "Pod piracką flagą". Ci, którzy cenią tego pisarza, nie powinni się rozczarować, bo chociaż nie jest to kolejny błyskotliwy technothriller, to książka na pewno wielce udana. Przyjemność z lektury jest na pewno bardzo duża. Podobnie jak w przypadku "Wielkiego skoku na pociąg" i "Zjadaczy umarłych" mamy po części do czynienia z powieścią historyczną... akcji oczywiście. Historia rozgrywa się w 1665 roku na Karaibach i Jamajce. Dobrze odwzorowane realia, ciekawe (chociaż w dużej mierze przewidywalne) zwroty akcji, naturalnie powplatane elemeny techniczne i świetne postaci to bezapelacyjne atuty książki. Crichton nie jest pisarzem, którego pisarstwo lubi się za finezyjny język czy słowotwórstwo. I podoba mi się, że nie silił się właśnie na takie pirackie stylizacje. Więcej o "Pod piracką flagą" dowiecie się z recenzji.

Na dniach pojawiła się również recenzja "Zaułku diabła" Andrew Taylora autorstwa mojej Kamili.

Korzystając z okazji i tego, że: 1.) od jakiegoś czasu występuje w spisie jako redaktor; 2.) jestem jurorem; więc nie mogę brać udziału, poinformuję/przypomnę, że zostały niecałe dwa tygodnie do zakończenia konkursu publicystycznego. Na tą chwilę mogę powiedzieć, że jeżeli przysiądziecie do tekstu to macie naprawdę duże szanse, że wygracie. Więc zachęcam do pisania! Bo i świetne nagrody są świetne. Bezprzewodowe głośniki i bezprzewodowa klawiatura od Logitecha oraz pokaźna ilość książek (w tym też wersje audio) piechotą nie chodzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz