Day 16
A movie that you used to love but now hate
A movie that you used to love but now hate
Gdy "Spawn" miał w Polsce premierę, skończyłem 12 lat i skłamałbym gdybym napisał, że po pierwszym seansie nie byłem zachwycony. Podobała mi się szczególnie charakteryzacja Leguizamo i efekciarska peleryna, ale i do całej reszty podchodziłem raczej bezkrytycznie. Po prostu szczeniacki zachwyt. Po kilku latach odświeżyłem ten film na VHSie, później jeszcze raz w TV i moje pozytywne odczucia znikły. "Spawn" poza Melindą Clarke, tą wspomnianą charakteryzacją i efektami nie ma do zaoferowania nic fajnego. To tak samo zły film jak "Sędzia Dredd" czy "Batman i Robin". I nie chodzi nawet o historię, ale o to, że wszystko tam jest takie w stylu lat 90tych. Ni to poważnie, ni to na żarty - taka pozbawiona klimatu wydmuszka. Komiks McFarlane'a nie jest dziełem wybitnym, ale jakiś sentyment do niego mam i zwyczajnie nie mogę zdzierżyć tej nieudolnej ekranizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz