Tym razem już coś w 100% pod dzisiejsze święto. Na CarpeNoctem pojawiła się moja recenzja "Zaklętych" Grahama Mastertona... i zanim nielubiący Mastiego koledzy i koleżanki, olejecie sprawę to wiedzcie, że to jeden z najlepszych Mastertonów, serio!
Co by o nim nie mówić, Masti to cholernie sprawny, ale raczej średni pisarz. Jednakże swoją twórczością na stałe zapisał się w historii gatunku i wiele osób właśnie literaturę spod znaku 'horror' utożsamia z jego pisarstwem (lepiej z nim niż z Guy N. Smithem). Ma powieści lepsze i gorsze. Niektórzy powiedzą że głównie gorsza, ale wierzcie mi, że "Zaklęci" należą do tej pierwszej grupy. Jego twórczość najłatwiej można zdefiniować jako: "krew, flaki i spermę", ale tutaj jest inaczej. Facet postawił przede wszystkim na klimat i jedynie delikatnie doprawił makabrą.
Więcej konkretów przeczytacie w recenzji.
Co by o nim nie mówić, Masti to cholernie sprawny, ale raczej średni pisarz. Jednakże swoją twórczością na stałe zapisał się w historii gatunku i wiele osób właśnie literaturę spod znaku 'horror' utożsamia z jego pisarstwem (lepiej z nim niż z Guy N. Smithem). Ma powieści lepsze i gorsze. Niektórzy powiedzą że głównie gorsza, ale wierzcie mi, że "Zaklęci" należą do tej pierwszej grupy. Jego twórczość najłatwiej można zdefiniować jako: "krew, flaki i spermę", ale tutaj jest inaczej. Facet postawił przede wszystkim na klimat i jedynie delikatnie doprawił makabrą.
Więcej konkretów przeczytacie w recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz