wtorek, 31 lipca 2012

Awesome!


MOBA. Multiplayer Online Battle Arena. LOL, DOTA, HON. Od momentu jak odkryłem, dzięki kmhowi, czym to jest, zapragnąłem być częścią tego fenomenu. Niestety tak kupa złomu przy której teraz klepię te słowa nadaje się co najwyżej na maszynę do pisania. Ktoś mądry pomyślał i zrobił MOBA na PS3. Od maja, z różnym natężeniem, bawię się w "Awesomenauts"... ostatnie dwa tygodnie próbujemy z Radkiem wypełnić tą grą każdą wolną chwilę. Emocje i fun są naprawdę duże.

Początkowo "Awsomenauts" wydaje się mało atrakcyjne, szczególnie jeżeli przyjdzie walczyć w niezgranej, przypadkowo dobranej drużynie. Brak healera albo jakiegokolwiek supportu, gdy wszyscy gracze są nastawieni na ofensywę, kończy się zazwyczaj albo bardzo szybkim (i mało satysfakcjonującym) zdobyciem bazy albo bardzo kiepsko. Dlatego najlepiej grać z kompanem, czy to na split screenie czy po sieci (koniecznie z włączonym headsetem). Wtedy wyciąga się z tego tytułu wszystko co najlepsze i można zacząć myśleć. Rozwijać taktyki, sprawdzać układy zdolności i tworzyć zespół. 



Im dłużej gram, im więcej postaci próbuję zbadać, im częściej decyduję się na zmianę setupu, tym bardziej uwidacznia się złożoność tego tytułu i bogactwo pomysłów jego twórców. Każdy dany nam zawodnik ma swoje miejsce w grze i bez względu na funkcję może być naprawdę potężny. To samo działa w drugą stronę, na każdego jest sposób, a pracując zespołowo można rozjechać nawet lepszą (wyższą poziomami) drużynę. Z pierwszym patchem, w którym wprowadzono dwie postaci, poprawiono mocno bilans i rozgrywka stała się jeszcze przyjemniejsza. Coraz rzadziej trafiają się 5-10 minutowe potyczki. Ostatnio nie starcza nam godziny na dwie gry. 

To trochę taki sidescrollowy shooter w bardzo kreskówkowej grafice. Jest to celowo utrzymane w klimatach seriali animowanych z lat 80tych i 90tych. Retro pełną gębą - począwszy od designu, przez muzykę, a na nazwach trofeów skończywszy.  Od rzucanych one linerów micha sama się cieszy, zresztą to samo jest z mocno szalonymi pomysłami twórców. Bo największą dla mnie zaletą "Awesomenautsów" jest właśnie to, że gra nie jest do końca na serio. Wielki fun i salwy śmiechu, sporo frustracji i rzucania mięsem, ale przede wszystkim doskonała i absorbująca rozgrywka. To taka gra, gdzie nie da się bezmyślnie wciskać krzyżyka - wymaga się od gracza zaangażowania i sporego skupienia. Tutaj 10 sekundowa pauza czy jedna przypadkowa śmierć może spowodować załamanie się obrony i nasza baza wylatuje w kosmos.

Jeżeli lubicie potyczki w multi to nie ma co się zastanawiać! Uwierzcie mi, nie ma to jak skopać dupsko rosyjską małpą kilku Amerykańcom.