Dzisiaj wypatrzyłem ukulele w jednym z pudeł, które zostało po więźniach w Alcatraz. Chyba nie muszę dodawać, że w nowym "Alcatraz" (nie żeby było jakieś stare).
Najnowszy serial J. J. Abramsa nie jest, przynajmniej po dwóch pierwszych odcinkach, fajerwerkiem na miarę "Zagubionych", ale muszę przyznać, że ma to coś co mnie kupiło. Seriale Abramsa mają pewien element, którego szczerze mówiąc nie potrafię znaleźć w innych produkcjach - olbrzymie pokłady tajemnic do zgłębiania. Podobnie jak we "Fringe" i "Loście" namnożyła się całkiem spora ilość pytań w ciągu tej pierwszej półtorej godziny. Osobiście jestem za tym, żeby było ich jeszcze więcej. Lubię główkować i sądzę, że mamy do czynienia właśnie z taką produkcją.
Miejmy nadzieję, że poznamy historię człowieka, który zostawił po sobie ukulele. Na razie nikt na nim nie grał, tylko główna bohaterka trzymała je przez chwilę w dłoni, ale sądzę, że na retrospekcjach możemy je jeszcze zobaczyć - jakoś nie chce mi się wierzyć, że pierwszy przedmiot po jaki sięgnęła w tym schowków był totalnie przypadkowy.
Serial, podobnie jak "Fringe" (sądzę, że powoli można nazywać go jego następcą), oparty jest na schemacie "nowy odcinek = nowa sprawa = każdy odcinek mitologiczny", także będziemy mieli dochodzenia pani detektyw, która łapie powracających skądś przestępców i rozwiązywanie łamigłówki zniknięcia mieszkańców więzienia z 1963 roku. Kto? Jak? Dlaczego? Niezdecydowanych zachęcam - może się z tego wykluć całkiem niezła historia.
W trailerze ukulele widać przez jakąś dziesiątą część sekundy.
Powiem Ci, że mnie nie zachwyciły te 2 pierwsze odcinki. Ale mnie zaciekawiły, więc pewnie będę oglądał dalej. ;) Chociażby dla Sama Neilla, którego bardzo lubię. Niestety Jorge "Hurley" Garcia nie jest zbyt przekonujący w roli utytułowanego doktora. ;)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tylko jedna rzecz - skoro wszyscy więźniowie zniknęli w jednej chwili, to i pojawić się też powinni w tym samym czasie. Więc dla fabuły jest to bardzo wygodne, że tak się ujawniają po kolei, z odcinka na odcinek, ale z logicznego punktu widzenia, trochę to nie gra. :D Powinni pojawić się wszyscy na raz i nikt nie byłby w stanie tego ogarnąć. :D
Jeżeli ich zniknięcie nie było kontrolowane to rzeczywiście powinni wrócić wszyscy razem, jeżeli jednak ktoś za tym stoi i powiedzmy miał ich wszystkich "pod kontrolą" to wyrywkowe pojawianie się jest ok.
Usuń