Kamila od miesiąca jest szczęśliwą posiadaczką wspaniałego, czerwonego ukulele (dokładnie takiego jak na zdjęciu). Nie będę jej tutaj specjalnie słodził, ale muszę przyznać, że widać efekty ćwiczeń i muzyka, którą wydobywa z tego małego pudełka ma w sobie coś kojącego.
Od miesiąca, co jakiś czas piszę jej, gdzie wyłapałem ukulele. Czytam bądź oglądam coś, widzę instrument i łapię za telefon. Okazuje się, że pojawia się częściej niż chociażby perkusja albo wiolonczela i wcale nie jest to taki mało popularny instrument jak wydawało mi się jeszcze tej jesieni. Dlatego też zaczynając od dzisiaj postanowiłem dokumentować te wszystkie moje znaleziska.
Zaczniemy od ostatnio znalezionego fragmentu, który pochodzi z "Tańcz, tańcz, tańcz" Haruki Murakamiego. Cytowany fragment to wyobrażenia głównego bohatera na temat kolegi z gimnazjum, który został aktorem:
"Nauczyciel pływania nie pochodzi z biednej rodziny. Jest synem królewskim z Izraela, Asyrii, tamtych okolic, lecz z powodu przegranej wojny został przywieziony do Egiptu jako niewolnik. Nawet jako niewolnik nie stracił ani krztyny uroku. Tym różni się od Charltona Hestona czy Kirka Douglasa. Uśmiecha się, pokazując białe zęby i elegancko siusia. Gdyby mu dać ukulele, stanąłby nad brzegiem Nilu i zaśpiewał "Rock-a-Hula Baby". Tylko on mógłby zagrać tę rolę."
Jakoś mi się się ta wersja najbardziej spodobała. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz