środa, 18 listopada 2009

Hamlet na Harley'u

Już dawno przestałem być serialowym maniakiem, który śledzi newsy i sprawdza wszystkie nowości, które emitują za oceanem. Raz na jakiś czas skuszę się na nowość i jeżeli mi wybitnie podejdzie to nie odpuszczę po dwóch odcinkach. W zeszłym roku, wśród tytułów, które zacząłem oglądać było wyśmienite "Sons of Anarchy". Wspominałem o już o tej produkcji i osoby jej ciekawe odsyłam do wpisu sprzed ponad roku. Dzisiaj chciałbym napisać o pewnej rzeczy, którą zauważyłem śledząc tydzień w tydzień poczynania bohaterów. Jedną z tych, którą muszę się podzielić szerszemu gronu. Kurt Sutter robi współczesną wersję "Hamleta", a przynajmniej mocno inspiruje się tragedią Williama Szekspira.

Pierwszą rzeczą jaka naprowadziła mnie na "Hamleta" są słowa Gemmy - matki Jaxa, które wypowiedziała do swojego drugiego męża Claya, i które są powtarzane dość często w przypomnieniu tego co było w poprzednich odcinkach: "John przemawia do niego zza cholernego grobu". Jax Teller, znajduje w pierwszym odcinku, maszynopis autorstwa swojego zmarłego ojca, założyciela Sons of Anarchy Motorcycle Club. Jest to manifest, spowiedź i jednocześnie wizja tego czym miał być klub. Pod wpływem tekstu Jaxowi udaje się dostrzec, że to czym się stał on i jego towarzysze, jest tym, czego jego ojciec się najbardziej obawiał. Powoli zaczyna kierować się wskazówkami twórcy SoA. Próbuje wprowadzić ich na nowe tory, skupia się na legalnym biznesie, występuje przeciwko Clayowi, który obecnie szefuje motocyklistom i który uosabia wszystkie te przeciwne wartości, którym hołdował John Thomas Teller. Clay Morrow jest Królem Klaudiuszem, a Jax, podejmującym walkę o spuściznę ojca, Księciem Hamletem (jest nawet wielokrotnie nazywany przez agentkę ATF 'księciem'). Maszynopis ma być źródłem odrodzenia, ale prawdopodobnie doprowadzi wszystkich do wielkiej tragedii. Jest początkiem rozłamu i co raz to gorszych spięć. I jest przede wszystkim esencją Johna Tellera - duchem Króla Hamleta, który pokazuje synowi prawdę.


Druga sprawa to związek Gemmy i Claya. W jednym z odcinków pierwszego sezonu, dość dobitnie zasugerowano widzowi, że za śmierć starego Teller odpowiedzialny jest jego towarzysz broni, współtwórca Synów Anarchii - Clay. Można również odnieść wrażenie, że matka Jaxa doskonale o tym wiedziała i miała z nim romans (chociaż w dramacie Szekspira nie jest to powiedziane wprost). Także szybko zmieniająca męża Tellerowa jest lubującą się w przepychu Królową Gertrudą. Oprócz tej czwórki i inni bohaterowie "Sons of Anarchy" są skonstruowani na podobieństwo tych z szekspirowskiego dramatu. Ukochana Jaxa - Tara, pasuje mi idealnie na Ofelię. Może i charaktery zupełnie inne, ale jedna i druga, to miłość z lat młodzieńczych, która przeszkadzała otoczeniu Księcia. Służalczy wobec Claya Tig wydaje się być odpowiednikiem knującego Poloniusza, a Piney współczesną wersją Horacego - nie jest może najserdeczniejszym przyjacielem Jaxa, ale często służy mu radą i widzi w nim przyszłość klubu. Zdecydowanie trudniej dopasować mi kogoś pod Laertesa, Rozenkranca czy Gildensterna. Za tych dwóch ostatnich można uważać zapatrzonych w Claya Juice'a i Opiego, ale z drugiej strony porywczość Opiego i fakt, że w pewien sposób zaczyna on zastępować Tiga wskazywałoby na Laeresa. Za to Szeryf Hale, z racji nastawienia wobec motocyklistów, Charming i życia, oraz współpracy, jakiej w pewnym momencie dopuszcza się z Jaxem, wydaje się być Fortynbrasem.


Także mamy ducha, postaci o podobnej historii i roli do odegrania co ich hamletowscy odpowiednicy, mamy też walkę o władzę, a i najprawdopodobnie dojdzie motyw zemsty Jaxa. Tyle, że "Hamlet" to tylko podwaliny pod świetną historię i dobre scenariusze. W zeszłym roku pisałem, że "Sons of Anarchy" to taka małomiasteczkowa "Rodzina Soprano", co po tych kilku odcinkach wydawało mi się słusznym porównaniem. Jednak dynamika, spora ilość akcji i prąca do przodu fabuła bardziej przypomina "The Shield", w którym Kurt Sutter również maczał palce. "Sons of Anarchy" to kapitalny serial, z akcją, (momentami wulgarnym) humorem i dramatem w idealnych proporcjach. Drugi sezon zbliża się teraz do końca, także zachęcam tych, którzy jeszcze się z produkcją nie zaznajomili. Macie dwa tygodnie do finału. Zdążycie nadrobić!

5 komentarzy:

  1. ekscytujący wpis. świetnie sobie to wykombinowałeś, grats

    OdpowiedzUsuń
  2. Mike co nieco mi wspomninał o tej Twojej teorii. Muszę przyznać, że to ciekawe porównanie. Co prawda nie znam dobrze "Hamleta", ale z tego co piszesz wszystko faktycznie układa się w całość. Niezłe odkrycie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że zebrałeś to do kupy i opublikowałeś, bo ta Twoja teoria jak najbardziej trzyma się kupy. :)
    A to powiedzenie na początku, że SoA to taka Rodzina Soprano na Harleyach. W tej chwili też zaczynam odchodzić od tego porównania. Może pod względem dramatyzmu i jakości to prawda, ale pod względem fabularnym, to dwie zupełnie różne produkcje. I bardzo dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis o świetnym serialu. Brawo dla Ciebie m8!

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki :)

    wczoraj, po wrzuceniu tekstu, obejrzałem 11 odcinek drugiego sezonu i bardzo dużo się zmieniło. wcześniejsze dopasowywanie Opiego pod którąś z postaci okazało się bez sensu. nie chcę spoilerować, ale wydarzenia z s2e11 "przesunęły" go na stronę Jaxa i jego wizji SoA. czekam na finał i wybuch kolejnego konfliktu na linii Teller - Morrow

    OdpowiedzUsuń