poniedziałek, 26 marca 2012

Na nadchodzący tydzień polecam... #1


Taki nowy cykl blogowy mi wpadł do głowy. Krótkie, dosłownie na kilka zdań, polecanki, na nadchodzący tydzień, w które mogę wepchnąć wszystko co jest dobre, a co nie doczeka się nigdy godnego odnotowania na blogu (bo jestem leniem, nie mam czasu, nie mam weny*). Będę starał się dawać to zawsze w poniedziałki i i trochę wcześniej niż dzisiaj. Lecimy!


Film   "Przygody Tintina" w reżyserii Spielberga. Dawno czegoś tak przyjemnego dla oka nie oglądałem. Ominąłem to w kinie, gdyż nasze pabianickie wycofało się z wyświetlania i teraz naprawdę żałuję, że nie wybrałem się do Łodzi. To najlepszy film nowej przygody jaki powstał od... lat! Na głowę bije ostatniego Indianę Jonesa czy Piratów z Deppem. Nieprzerwana akcja, zero dłużyzn, wspaniałe postaci i ich kapitalny (angielski) dubbing i humor! Wepchnęli tutaj dosłownie wszystko: pościgi na motorze za sokołem, czołg, dwóch niefrasobliwych policjantów, źle użytą bazookę, walkę dźwigów portowych, wielki piracki skarb, ucieczkę psującym się samolotem na pustynię i zwierzęcego pomagiera. I jest miodnie.  Wszystko gra, całość w 100% strawna. "Przygody Tintina" to czysty fun! Jeżeli ktoś lubi takie klimaty przygodowe to niech koniecznie sięgnie po ten tytuł. Odnaleźć tam można dziesiątki motywów dla których kochamy takie kino!

Muzyka     Soundtrack do "Mass Effect 3". W serię nie grałem i prawdopodobnie nigdy nie zagram. Trochę się z nią rozmijam. Za to muzyka z niej znana mi była od samego początku i nie mógłbym przegapić najnowszej odsłony. Uwielbiam to czego dokonali Jack Wall i Sam Hulick przy jedynce. Trochę gorzej mi wchodzi solowe poczynania Walla, ale to nadal solidny kawał soundtracku. W trójce wrócił Hulick, a swoją cegiełkę dołożyli: Christopher Lennertz, Sascha Dikiciyan, Cris Velasco i... Clint Mansell. W przypadku tego ostatniego mamy tylko jeden samodzielny kawałek i kolaborację z Hulickiem. Oba kawałki naprawdę dobre. Czuć tam jego rękę i wybijają się ponad wytyczony przez Hulicka poziom, ale nie są to utwory na miarę jego niedoścignionej kompozycji ze "Źródła". Natomiast całość, mimo tylu kompozytorów, trzyma bardzo równy poziom i zachowuje charakter znany z poprzednich odsłon. Jest to połączenie muzyki symfonicznej z elektroniczną z elementami melancholijnego ambientu - coś co osobiście coraz bardziej mi podchodzi. Czuć w tej ścieżce duch starszych produkcji science fiction. Idealnie nadaje się na tło, sprawdza się do czytania czy po prostu odpoczynku. 

Gra     "Flower" od Thatgamecompany. Ciężko pisać o odczuciach towarzyszących zabawie z "Flower". To bardziej przeżycie niż typowa rozgrywka. Machając padem i przyglądając się noszonym przez wiatr płatkom autentycznie się odpoczywa. To piękne widowisko dla oczu w połączeniu z kojącą oprawą muzyczną daje niesamowity i niezapomniany efekt. Budzą się w człowieku emocje, których normalnie podczas zabawy na konsoli ciężko znaleźć. Kwiatek trafia bezpośrednio w naszą wrażliwość. A przesłanie - odrodzenie, budzenie świata do życia - jakby idealnie pod tą porę roku, pod te pogody. Naprawdę brakuje słów, którymi można to opisać, bo samo "kierujesz wiatrem" chociaż prawdziwe to jednak za mało. Za śmiesznie niską cenę dostajemy "Flower" (który aż przykro nazywać produktem) - piękne emocje do wielokrotnego przeżywania. 


* Niepotrzebne skreślić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz