poniedziałek, 7 listopada 2011

Gaz do dechy - Stephen King, Joe Hill

#1 

Przeczytałem ten tekst dzisiaj po raz drugi. Trochę dla przypomnienia i porównania opinii, trochę dla przyjemności, bo to bardzo fajne opowiadanie i trochę dlatego, że potrzebowałem jakiegoś kopa adrenaliny, a nic innego mi do głowy nie przyszło (w końcu wypadałoby wziąć się za tą antologię). Ostatnia moja lektura mnie lekko wyczerpała emocjonalnie - nie żeby mi się taki stan nie podobał, ale na dłuższą metę był męczący. "Gaz do dechy" sprawdził się jak porządny energetyk, który pobudza w czasie przymulonego przedpołudnia. To czysta akcja w najlepszym stylu. Podoba mi się koncept walki ojca z synem, o przywództwo nad gangiem - widać, że panowie autorzy mają dystans do tego co robią. Z pewnością świetnie się bawili wymyślając ten koncept i oczami wyobraźni widzieli setki fanów, którzy podnosili dyskusję na temat tego tekstu. To również jego olbrzymia siła - nie jest jednoznaczny i płaski, wychodzi poza strony książki.  

Osobiście czułem tutaj bardziej Hilla niż Kinga, chociaż tak naprawdę trudno oceniać - to tylko moje mgliste przypuszczenia. Opowiadanie to świetny start w antologii "Jest legendą". Wydawnictwo SQN ma u mnie mega plusa, za jego wydanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz