czwartek, 4 grudnia 2008

Krucjata

Wczoraj obejrzałem "Królestwo niebieskie" i muszę przyznać, podobało mi się. Lubię takie wizualne fajerwerki. Ta naiwna i prosta fabuła dała się przełknąć bez problemów, patos był w dawce, którą można wytrzymać, no a wierność z historią... jakaś tam była. Ale przecież to nie był dokument, prawda? Film podobał mi się na tyle, że kiedyś sięgnę po tego ponad trzy godzinnego Director's Cuta i obejrzę bez bólu. Dzieło Scotta przypomniało mi jednak o "Crusade", które będzie tematem tej krótkiej noty.


Pamiętacie taką wytwórnię jak Carolco Pictures? Było to studio, które wyprodukowało trylogię z Rambo, "Harry Angela", drugiego Terminatora. Ich znaczek można oglądać przed kilkoma, innymi hitami. W latach 80tych i na początku 90tych Carolco naprawdę się liczyło. Rok w rok wypuszczali hit. W 1995 roku przymierzali się do kręcenia epickiego filmu o krucjatach. Takiego z gwiazdami, rozmachem i jak na tamte czasy sporawym budżetem (około 120 milionów dolarów), który wykładał Mario Kassar. "Crusade" miała opowiadać historię rycerza Hagena, który bierze udział w pierwszej wyprawie krzyżowej do Jerozolimy. Do głównej roli wybrano Arnolda Schwarzeneggera, a reżyserować miał Paul Verhoeven. Według informacji, które wyszperałem, bardzo krwawy scenariusz napisał Walon Green. Podpisano już kontrakt z Arnoldem, ale produkcję wstrzymano z powodu innego wysokobudżetowca, który dostał pierwszeństwo. Verhoeven, żeby miał zajęcie, dostał do zrobienia mniejszy film - "Showgirls". Tą drugą produkcją, którą Carolco postanowiło zrobić jako pierwszą, była "Wyspy piratów". Widział ktoś ten film? Kiedyś leciał w święta, ale usnąłem w trakcie. Wtedy jeszcze nie wiedziano, że filmy z piratami nie mają szans na sukces jeżeli w obsadzie nie ma Deppa, a w każdej scenie nie atakuje nas tona efektów CGI. Film zarobił trochę ponad 10 milionów dolarów, co przy budżecie 92 milionów zielonych było żenująco śmieszną kwotą. "Showgirls" dostało najwyższą kategorię wiekową. To był praktycznie wyrok. Nikt poniżej 17 roku życia nie miał szans go obejrzeć, ale mimo tego udało mu się uzbierać 20 milionów, co stanowiło połowę budżetu. Carolco straciło w ciągu roku ponad 100 milionów dolarów i tym samym zbankrutowało. Arnold zamiast honorarium dostał od Kassara prawa do filmu. Projekt "Crusade" przepadł.

Jeszcze parę lat temu pojawiały się newsy, że ktoś bierze się z projektem za bary, że przerabia się scenariusz, ale chyba niezbyt efektowne wyniki "Królestwa niebieskiego" przekreśliły całkowicie szanse na powstanie tego filmu. Szkoda. Uwielbiam Arnolda, bardzo chciałbym zobaczyć go w jakimś filmie machającego mieczem, jeżdżącego na koniu i krzyczącego "AAaaarr!". Myślę, że mimo wieku i choroby dałby radę. Może więc, kiedy skończy zabawę w gubernatora, postanowi włożyć strój starego krzyżowca albo Conana Króla?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz