Kupując box "1Q84" szykowałem się na podobne tornado jak w przypadku "Kroniki ptaka nakręcacza". Na czytanie wybrałem nawet tą samą porę roku. Niestety. Pierwszym tomem mnie Murakami zawiódł. Piszę to z bólem serca, bo książki tego gościa autentycznie uwielbiam, a tutaj mam, jak na razie, chyba najsłabszą powieść jego autorstwa. Fajna koncepcja - dwie przeplatające się historię Aomame i Tengo, które gdzieś się powinny łączyć... tak myślę. Z tym że nie do końca wiadomo czy na pewno. Bo są te dwa światy, jeden zapewne wykreowany w głowie któregoś z bohaterów - z bazą radziecko-amerykańską na księżycu i nowymi mundurami japońskiej policji. To powinno mnie kupić całkowicie. Uwielbiam podobne rzeczy. Niestety jakoś nie jestem w stanie przełknąć naiwnych dialogów, powolnego, prawie zerowego tempa - które chociaż u Murakamiego lubię, tutaj wybitnie mnie drażni. Mam wrażenie, że brakło porządnego redaktora, który powiedziałby: "Facet, trzeba ciąć", bo olbrzymim grzechem tej powieści jest powtarzanie, powtarzanie i jeszcze raz powtarzanie pewnych kwestii. Aomame i jej rozkminianie w bibliotece tutaj króluje, ale informacje o sekcie podawane były tyle razy, na tyle sposobów, że rzygać się chciało.
Nie jest oczywiście tak do końca źle. To Murakami - gościu nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Jak człowiek zagryzie zęby i zacznie przebijać się przez te strony zastoju to dostrzeże w tej powieści duży potencjał. Murakami ma ciekawe pomysły. Jego postaci są świetnie nakreślone, mają zdrowo popieprzone problemy i naprawdę niefajną przeszłość. Podoba mi się, że facet ich nie oszczędza. Nie tyle robi im krzywdę, co opowiada o krzywdach jakie ich spotkały. Co chwilę wywleka jakąś tajemnicę, brudny sekret - od którego mam ciary. Takie rzeczy od których włosy się jeżą. On i King mają opanowane to do perfekcji. Zdrady, kłamstewka, drobnostki, której jak kropla drążąca skałę, wpływały przez lata na psychikę. Tutaj widzę, że Murakami bierze na warsztat fanatyzm - nie tylko religijny - i jestem ciekawy jak to mu ostatecznie wyjdzie. Sądzę też, że trzeba część pierwszą traktować jako swoiste preludium - wprowadzenie w postaci i główne wątki. Już mam w łapach tom oznaczony numerem 2.
Masz rację, że 1Q84 jest dość wolne, pewnie nabrało by dynamizmu, gdyby wszystkie 3 tomy upchać w jednym, ale mimo wszystko i tak to dla mnie jedno z jego lepszych dzieł (jako całość). Nie zniechęcaj się tylko brnij dalej, dwójka się rozkręca, a w trójce to już w ogóle dzieje się naprawdę sporo, kiedy wszystkie wydarzenia dążą do konkluzji. :)
OdpowiedzUsuń