Książka "Na południe od granicy, na zachód od słońca" autorstwa Haruki Murakamiego. Jak zwykle lektura powieści Murakamiego dostarczyła mi sporo emocji, i chociaż w tym przypadku są to emocje raczej mi obce, to i tak ta powieść sprzedała mi konkretnego gonga. bohaterem jest facet pod 40stkę, który oprócz streszczania nam swojego życia, opowiada o tym jak zaangażował się w platoniczny romans, który o mały włos nie zniszczył go psychicznie. Zdrada to strasznie wyeksploatowany temat, ciężko tutaj chyba napisać coś nowego, ale Murakami podołał. Dokonał analizy umysłu faceta-egoisty, którego tak naprawdę nie można nazwać draniem i którego też nie potrafiłem znielubić. Oczywiście mamy tutaj też element, który umieszcza powieść gdzieś poza romansami, chociaż to uczucia są głównym tematem powieści. Autor stawia też pytanie czy aby na pewno to wszystko się bohaterowi nie uroiło. Czy nie spotkała go kara za grzechy młodości? Za takie zagwozdki cenię Harukiego. Zawsze potrafi zabić mi ćwieka. Myślę, że warto poświęć kilka wiosennych wieczorów na książkę, która przypomina co jest w życiu i miłości ważne.
Gra "Dead Island" od polskiego Techlandu. Jak nie polecić czegoś tak wybornego? Gry w której zabija się zombie to mokry sen wielbiciel podgatunku horroru jakim jest zombie flick. A "Dead Island" to chyba najlepszy sen jaki taki geek może wyśnić. Brutalna, że aż czasami naprawdę zastanawiam się nad sobą i nad ty co w tym wirtualnie wykreowanym świecie robię - bo uciąłem obie ręce grubasowi, a teraz kopniakami wrzuciłem go do basenu i go tam topię. Niepozbawiona czarnego humoru i zabawnych postaci, bo chyba ciężko byłoby przełknąć tą ultrabrutalność. Świetnym systemem sterowania bronią i klasyczną historią. Jedyne co trochę kuleje to bugi w coopie i nie do końca sprawny system rozwoju postaci. Ale mimo wszystko jest miodzio. Zabawa na wyspie śmierci to czysty fun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz