czwartek, 13 września 2007

Kupy Marvela

Lubię sobie od czasu do czasu obejrzeć jakiś komiksowy film. Taka odskocznia po godzinach spędzonych przy horrorach. Z takich obrazów z superbohaterami się chyba nie wyrasta. To ponadczasowe postaci. To zagrania, które nigdy się nie nudzą, bo dobro zawsze musi zwyciężyć. To lekka rozrywka, bo kino rodzinne. Nie uświadczy się krwi, seksu, rasistowskich kawałów i zbytnich wulgaryzmów. W jakim wydawnictwie bohaterowie są najciekawsi? Oczywiście w DC! no dobra... żartuję. Wiadomo, że największą i najlepszą wylęgarnią herosów jest Marvel i właśnie o marvelowskich superprodukcjach sobie popiszę.
Ostatnio miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć dwa filmy na podstawie komiksów tego wydawniczego olbrzyma. Tym razem padło na drugą częścią "Fantastycznej Czwórki" i trzecią odsłoną "Spider-Mana".


"F4-2" obejrzeć się da. Oprócz tego, że jest ładnie i efektownie nakręcony, to jest jeszcze Alba, która mimo iż wygląda sztucznie, przyciąga wzrok. Z równą przyjemnością można sobie popatrzeć na Galaktusa - Pożeracza Światów, który wpada na chwilę pod koniec filmu odwiedzić nasz Układ Słoneczny. Poza postacią Susan Storm jest ulubieniec publiczności The Thing (Michael Chiklis), z którego można się pośmiać i elegancki niczym Oskar Srebrny Surfer (grający go Doug Jones chyba uwielbia wskakiwać w wszelkiego rodzaju kostiumy, najlepiej żeby były obcisłe). Efekty komputerowe momentami są naprawdę świetne, widać tu że wykorzystano ten budżet na 130 milionów dolców. Najlepiej wypadającą postacią jest mówiący głosem Fishburna Silver Surfer, a wszelkie zmiany i całe zamieszanie, których dokonuje to cholernie efektowne kino. Jeszcze jednym plusem jest Galaktus, którego dziękować bogom tamtego uniwersum pokazano nie jako gigantycznego robota (coś w stylu Power Rangers), ale jako ogromną i zarazem bardzo brzydką chmurę. Cała reszta jak dla mnie to pomyłka. Gumowe aktorstwo w przypadku Reeda Richardsa i głupkowate żarty Human Torcha, na zmianę z silącą się na grę aktorską Albą i śmiesznymi problemami drużyny związanymi ze ślubem Reeda i Storm. Całość w moim odczuciu nieudolnie poprowadzona, ale film na szczęście nie był przesadnie długi, więc nie zmęczył.


Natomiast "Spider-Man 3" już wymęczył i to cholernie. Po świetnej i totalnie wypasionej drugiej części spodziewałem się, że z trójki Raimi zrobi jakiegoś niesamowitego fajerwerku z Venomem w roli głównej. Liczyłem na taką petardę, która przywali, powali i nie pozwoli mi ochłonąć przynajmniej przez jakiś czas. Zawiodłem się całkowicie. Zamiast Venoma dostałem jakiegoś z choinki wziętego Sandmana (kolesia, któremu w komiksie nie poświęcono pewnie więcej niż ze trzy numery [w "Ultimate Spider-Man", które czytam chyba były aż dwa]). Faceta, może zrobili efektownie, ale charyzmy w nim tyle co w samochodzie, w którym zastrzelił wujka Bena. Postać tego kolesia z piasku wprowadzona dla mnie niepotrzebnie. Kolejnym, niepotrzebnym zabiegiem było ponowne męczenie widza Zielonym Goblinem. A danie główne? Venom? Potraktowany po łebkach. Tutaj totalnie nie wykorzystano potencjału tej postaci. Oprócz tego od zawsze nie pasująca obsada stała się jeszcze bardziej irytująca. Tobey Maguire, z wyglądu cipowaty chłopak wykreował cipowatą postać Parkera. Peter jest taką niedojdą, że aż trudno mi sobie wyobrazić kto mógłby chcieć wyjść za mąż za taką totalną ofiarę losu. Sceny z jego udziałem są chyba najbardziej żałosną komedią tego roku. Zawsze ładną MJ, gra Kirsten Dunst, która nigdy ładna niestety nie była. Mary Jane w trójce oprócz tego, że pozbawiono urody to i również seksapilu, w dodatku jest nudna jak flaki z olejem. Druga kobitka Pająka - Gwen Stacy może i podobna do komiksowego pierwowzoru, ale postać jej płytka jak kałuża i w zasadzie praktycznie nic nie wnosząca do filmu. Jedyne jasne gwiazdy to J. Jonah Jameson i kelner, którego zagrał Bruce Campbell. Co do efektów, są niezłe, ale latającego po Manhattanie Spider-Mana widziałem już wcześniej. Piaskowa burza robi wrażenie, ale myślę, że film by bez niej zyskał... to jak zrobili symbiota jednak jak najbardziej okej. Boli jeno brak wijącego jęzora, no i mało go jednak w filmie. Raimi dał jak dla mnie ciała i trudno mu będzie odbudować u mnie zaufanie do jego filmów.

Uważam, że ogólnie mogłoby być dużo lepiej. Ekranizacje Marvela, które nie są tanie i o dziwo zwracają się całkowicie producentom, są zwyczajnie kiepskie. Kilka miesięcy wcześniej męczyłem się przy "Ghost Riderze". Dziś zacząłem sobie przypominać co dane mi było oglądać... "Man-Thing", "Punisher", "Hulk", "Daredevil" (o dziwo mimo Afflecka chyba najlepszy z tych wymienionych) - po seansie każdego raczej miałem nieprzyjemne wspomnienia. Oprócz "X-Menów", "Blade'ów" (no dobra, pomińmy część trzecią) i drugiego filmu o Peterze Parkerze uważam resztę za nieudane produkcje. Nie spełniają moich oczekiwań, a przecież nie oczekuję dużo. Bo to komiksowe historie są. Opierają się na prostych założeniach, ale nie są głupie. Szkoda, że twórcy nie potrafią podejść do widza, czy do przeciętnego czytacza historyjek obrazkowych jak do istoty myślącej, a za to serwują coś albo mdlącego swoją naiwnością, albo całkowicie odmóżdżającego. Blee...!

5 komentarzy:

  1. Od "Daredevila", to ja już wolę "Punishera". Obie części "Fantastycznej Czwórki" to dno. Podobnie jak "Ghost Rider". Podobno Blaze'a chciał zagrać Johnny Depp, wtedy ten film na pewno by mi się podobał. Z marvelsowskich produkcji najlepsze są "X- Meny" i jedynka "Blade'a". Uwielbiam filmy Guillermo del Toro, ale "Blade II" był dla mnie średni. Teraz czekam na "Wolverine'a". Trochę nie pokoi mnie nazwisko reżysera. Imdb podaje Gavina Hooda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Punisher" byłby luz, gdyby nie kilka totalnych idiotyzmów, których prawdziwy Frank Castle nigdy nie zrobił. za to gra, która powstała jakoś na równi z filmem jest bardzo miodna i cholernie fajnie się w nią pogrywa. POLECAM.

    co do "Daredevila"... ja mam chyba sentyment przez postać Bullzeye'a - Collin w tej roli jest mega wypaśny. no i gra tam w pubie house of pain, kurcze. tak to ten film nic specjalnego. jest jeszcze spin-off do "DD" - "Electra", której nie widziałem (stety czy niestety?).
    "Wolverine" ma zajebisty materiał wyjściowy, bo komiks na bazie którego mają go robić jest świetny. jeżeli nie zaczną mieszać róznych wątków z przeszłości Logana (np. Japonii) to będzie okej. powinen to jednak robić ktoś inny niż facet od "W pustyni i w puszczy" :D (chociaż podobno "Tsotsi" jest dobre).
    przedwczoraj podali, że nie będzie "Magneto". scenariusz poszedł do kosza i zmieniono projektowi tytuł na "X-Men Origins". co to będzie? co to będzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. "Daredevill" przy "Electrze" to arcydzieło :D

    OdpowiedzUsuń
  4. F4: część pierwsza strasznie słaba, chociaż wersja rozszerzona jest dużo lepsza od "kinówki"; co do części drugiej- Silver Surfer zrobiony genialnie, ale już Galactus to jakieś przegięcie. kurwa po grzyba zmieniali gigantycznego kolesia na chmurę? Oba filmy oglądałem jedynie żeby sobie pooglądać Albę, ale do oglądania alby leprzy jest filmi Into the Blue.

    Spider-man 3: totalnie się z Tobą nie zgodzę, wg mnie najlepszy film o pająku. Oczywiście jest pełno beznadziejnych scen typu Parker idzie sobie ulicą a laski się na niego dziwnie patrzą :). Piszesz o cipowatości, taki właśnie jest Peter, więc nie wiem czemu się czepiasz że Tobey gra jak cipa, tak miał zagrać i tak zagrał.
    Chwalisz część drugą... dla mnie to totalna żenada, nawet gorsza od jedynki.

    Collin w DD jako Bullzeye? Właśnie od tamtej roli go nie lubię :P

    X-Men: jedynie The Last Stand jakoś trzyma się kupy i jest zdecydowanie najlepszy, 1 i 2 to totalne klapy.

    Magneto... no niby odrzucili scenariusz i zmienili tytuł roboczy, ale nawet jeżeli będzie o początkach x-menów to i tak powinno byc w nim dużo Magneta.

    Wolvi: znając życie spierdolą go

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie najlepszym filmem Marvela jest jak na razie Avengers :). Uwielbiam wszystkie trzy części i zacząłem nawet kolekcjonować różne gadżety związane z tymi produkcjami https://4gift.pl/gadzety/gadzety-filmowe/avengers-infinity-war-gadzety-z-filmu/. Nie mogę się doczekać kolejnej części ponieważ trzecia zakończyła się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń