niedziela, 28 grudnia 2014

Muszę odebrać telefon

Istnieje jakiś wewnętrzny przymus odebrania telefonu. Gdzieś wbudowany w człowieka mechanizm, który zmusza go by, wcześniej podniósł, a teraz przycisnął na wyświetlaczu, zieloną słuchawkę. Oczywiście nie każdy odbiera telefon, i nie każdy odbiera każde połączenie. Teraz, w czasach identyfikacji numerów, to trochę inna bajka niż w latach 90tych. Często numer zastrzeżony lub podejrzanie krótki ignorujemy. Zdarza się, że gdy wracając z imprezy, dzwonisz do kogoś i jest godzina czwarta, to ta osoba nie odbierze. Sam wyłączam dźwięk i wibracje, kiedy tylko przykładam głowę do poduszki*. Ale zasada jest. Musisz odebrać telefon. Jeżeli wiesz kto dzwonił, a nie odebrałeś pojawia się w tobie coś w rodzaju wyrzutu sumienia. Chociaż tak naprawdę nic złego nie zrobiłeś. Po prostu nie odebrałeś. 

A jeżeli oglądaliście kilkanaście lat temu w telewizji amerykańskie seriale, to pamiętacie pewnie sceny, kiedy dzwoni telefon...:

- i ktoś nie podnosi słuchawki i druga osoba posyła mu pełne zdziwienia lub zniesmaczenia spojrzenie i pytanie w stylu: "Nie odbierzesz?", wskazując swoją mimiką, intonacją, czymkolwiek, że widzi w tym coś złego,
- i ktoś nie może go odebrać i posyła w jego stronę zbolałe spojrzenie,
- ludzie biegną i biją się często o pierwszeństwo,
- w budce telefonicznej i nagle nachodzi przypadkową osobę, by podejść i podnieść słuchawkę.

Telefony w budkach... Na takim pomyśle zresztą oparto o ile dobrze pamiętam film.

Ostatnio grałem w "Metro: Last Light". Główny bohater podąża kanałami ku rzece, która ma go oczyścić i wskazać mu cel, rozwiązanie... Dobra, nie jestem pewny czy dlatego tam idzie, ta podróż do rzeki ma duże znaczenie dla miałkiej fabuły. Idziemy zalanymi korytarzami i słyszymy dzwonek telefonu. Nasz towarzysz, który odbywa wędrówkę po raz kolejny, mówi "To do ciebie". I jest ta zasada. Musisz odebrać telefon. I oczywiście odbieram. I słucham wołania matki. I wiem, że tej bezsennej nocy będę o tym myślał. Nie o tym, że słyszałem lament kobiety w grze. Tylko o tym dlaczego to zrobiłem. Gra pozostawiała mi wybór. Więcej! Okazuje się, że gra nagradza za to, że nie odbierze się tego pieprzonego telefonu. Miałbym brązowe trofeum. 1510. Odebrałem.


Czasami jestem świadkiem sceny: ktoś gdzieś dzwoni i zaczyna konwersację słowami: "Przepraszam, że nie odebrałem". Czasami tą osobą jestem ja. Czasami widzę, jak ktoś widzi na wyświetlaczu numer, mówi "To chyba cyfra", a później bezskutecznie, przez pięć minut wije się, aby tę rozmowę skończyć. To nigdy nie jestem ja. Nie mam cyfry. Czasami telefon jest takim samym narzędziem opresji jakim jest bat. 

Lubię grę "Hotline Miami", w której kierowany przez gracza bohater dostaje na automatyczną sekretarkę enigmatyczne wskazówki z adresem, a później jedzie i eliminuje wszystkich których pod nim zastanie. To może śmieszny przykład, ale też fajnie się wpisuje jako pointa tego mojego poświątecznego wywodu. Mam amnezję, nie wiem kim jestem ani co robię, ale ktoś zostawia mi wiadomości przez telefon, więc ja tam pojadę i wszystkich zabiję, bo to może być ważne. 

Piszę to leżąc. Na prawym udzie mam laptopa. na lewym leży telefon. I obojętnie kto by nie zadzwonił to go odbiorę. Muszę odebrać telefon.


* tydzień temu, między 4:30, a 6:00 miałem 8 nieodebranych połączeń. Po obudzeniu się przystąpiłem do obdzwaniania przyjaciół i próbach ustaleń co się działo. Z przeświadczeniem, że wyłączając dźwięk zrobiłem coś złego.

4 komentarze:

  1. Odbieram pewnie średnio 1 na 100 telefonów. Nie oddzwaniam potem do nikogo. Taki ze mnie kawał świni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaznaczyłem, że nie każdy.
    i
    Mój odebrałeś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Się zastanowiłem...Zawsze ode mnie odbierasz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat miałem telefon w ręku jak dzwoniłeś bo słuchałem audiobooka. Nie odbieram od numerów których nie znam i nie czuję się z tym źle choć żona zawsze patrzy na mnie jak na kupę i mi morały prawi. No i bardzo często mam wyciszony telefon i o ile akurat nie słucham audiobooka to nie wiem, że ktoś dzwoni ale potem nie oddzwaniam bo i tak zwykle kasy nie mam na koncie :-)

    OdpowiedzUsuń