poniedziałek, 30 sierpnia 2010

O "Pierścieniu Borgiów" na CN

Na CarpeNoctem kilka dni temu ukazała się moja recenzja "Pierścienia Borgiów" Michaela White’a.

To raczej średnio-kiepska książka. Nie żebym miał ją zaraz mieszać z błotem, bo jako odmóżdżający kryminał / popowy thriller historyczny nawet się sprawdza, ale już jako dobry kryminał to niekoniecznie. A właśnie, czy biorąc do ręki kryminał przypadkiem nie chcemy wytężyć szare komórki? Zagłębić się w świat poszlak i przesłuchań w poszukiwaniu informacji o mordercy? Czy nie analizujemy każdej rozmowy i szczegółu jaki podsunie nam autor? "Pierścień Borgiów" przynajmniej po części pisany był jako kryminał, przypomina takowy budową śledztwa i sporą ilością proceduralnych elementów, tak charakterystycznych dla powieści kryminalnych. Niestety zagadka jest tutaj najsłabszym elementem. Wątek XVI-wieczny jest dodatkowo tylko ozdobnikiem-przerywnikiem, bo opisuje sobie nieistotną, z punktu widzenia czytelnika zainteresowanego głównym wątkiem czytelnika, historyjkę przestraszonego własnego cienia katolika, który ma zabić wielką królową. Jakby chciał ktoś przeczytać trochę więcej to odsyłam do recenzji.

Nie napisałem tego tak dosadnie na CN, ale absolutnie szkoda kasy na tą książkę. Jak wam się będzie nudziło to można ją ewentualnie wyhaczyć w bibliotece, a później napisać mi tutaj, że się nie znam.

Polecam też przeczytać wrażenia, które spisała po lekturze "Wampirów Hollywoodu" Adrienne Barbeau i Michaela Scotta moja Kamila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz