sobota, 15 października 2011

Ojczenasz, któryś jest w niebie - Aleksandra Zielińska

#12

Trzy dni z braku czasu nie pisałem, ale czytałem, nie tylko to jedno opowiadanie dziennie. Cały czas mam na tapecie "Bizarro dla początkujących" i dzisiaj będzie kilka zdań o wybranych tekstach.

"Ojczenasz, któryś jest w niebie" Aleksandry Zielińskiej - opowiadanie jest po prostu słabe. Próba stworzenia alternatywnej, bądź też orwellowskiej, wizji świata raczej się nie powiodła. Zrobione jest to po łebkach, słabo rozwinięte, nieciekawe. Może źle interpretuję zamiary, może tak miało być? Fabuła praktycznie nie istnieje, a to co jest, rwie się jak stare gacie. Odniosłem wrażenie, że autorka momentami wchodziła w rejony humoru Pratchetta - np. wszystkie rozmowy i sceny z Wyznawcami, ale szkoda, że psują je niedopracowane dialogi spod znaku "leżę i kwiczę". Językowo jest tak sobie - nieciekawy i męczący styl. Poza tym jakoś dla mnie mało bizarrowe to było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz