niedziela, 9 października 2011

Doktor, dziecko i duchy z jeziora - Mort Castle

#9 

Wielokrotnie spotkałem się z poglądem, że Mort Castle jest mistrzem krótkiej formy. "Doktor, dziecko i duchy z jeziora" z "11 cięć" (których tak na marginesie nie udało mi się dzisiaj skończyć) miało być sprawdzianem jego twórczości. Od jakiegoś czasu ostrzę sobie zęby na zbiorek Castla i wrażenia po tym opowiadaniu, miały mieć decydujący wpływ na ewentualny jego zakup. Facet test przeszedł. Tekst okazał się nie tylko ciekawy, ale dobrze napisany i chociaż mało w nim czystego horroru, to jednak kupił mnie swoim klimatem. We wstępie styl Castle'a określono jako hemingwaowski. Nie wiem czy tak jest, nie znam twórczości Hemingwaya na tyle, żeby móc coś sensownego w tym temacie napisać. Z pewnością można znaleźć wiele wspólnych elementów w biografiach jego i Adama Nicholsa, bohatera "Doktora, dziecka i duchów jeziora". Obaj należą do straconego pokolenia, obaj polowali w Afryce i obaj mieszkali w Ketchum, gdzie, mimo olbrzymiego sukcesu na polu literackim, strzelili  sobie w 1961 roku w łeb. Ciekawe opowiadanie, wymusza na czytelniku pewne refleksje. Podobało mi się na tyle, że kupię sobie "Księżyc na wodzie".

2 komentarze:

  1. "Księżyc na wodzie" warto kupić. Przeczytałem około połowy tekstów i ich poziom jest naprawdę wysoki. Sądzę, że tekst z "11 cięć" jest dobrym przykładem tego co można się spodziewać w zbiorze. Z kolei na jego powieści, "Obcy", się mocno zawiodłem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja raczej tylko w zbiorek zainwestuję. Jak tylko mi pensja wejdzie to sobie podliczę zakupy i pewnie się w co nie co zaopatrzę.
    Na bank w tym miesiącu kupię Palińskiego i Simmonsa. Dalej się zobaczy :)

    OdpowiedzUsuń