niedziela, 24 sierpnia 2008

Klocki w grze

Jestem nadal w klimatach Gwiezdnych Wojen. Głównie za sprawą komiksów z tego uniwersum, ale praca na zmiany wypala ze mnie siły do napisania czegoś o nich. Skrobnę w zamian kilka słów o dwóch grach od LucasArt, które jakiś czas temu przeszedłem i przy których bawiłem się fantastycznie. Dość rzadko się zdarza, żeby mnie gra wciągnęła do tego stopnia, żebym po przejściu nadal katował dalej niektóre z jej poziomów, a tutaj było tak w przypadku obu tytułów. Mowa będzie o sadze Lucasa przedstawionej za pomocą klocków Lego – prawdopodobnie największego pozytywnego zaskoczenia jakiego doznałem w przypadku gier wideo w tym roku.

"Lego Star Wars: The Video Game" i "Lego Star Wars II: The Original Trilogy" to moim zdaniem najlepsze pozycje zrobione na licencji Gwiezdnych Wojen, w których można uczestniczyć w wydarzeniach znanych z filmów i w których można grać filmowymi postaciami. Mimo iż przedstawione w komediowej konwencji i skierowane do młodszego odbiorcy to są to pozycje idealne dla każdego kto po prostu lubi dobrą, lekką rozrywkę. Dobre dla gracza casualowego, który siada raz w tygodniu na godzinkę do kompa jak i hardcorowca, który gra osiem godzin dziennie i przechodzi gry w 100% na wszystkich poziomach trudności. Z tymi dwoma tytułami jest jak z klockami Lego, może bawić się nimi każdy, kto ma ochotę i odrzuci na bok sceptycyzm. Ja tak zrobiłem i nie żałuję.

Początkowo pomysł grania ludzikami Lego w świecie wykreowanym z Lego średnio mi podszedł. Jakoś w moim umyśle upatrywałem cholernie dużych ograniczeń i uproszczeń, ale pożyczyłem. Odpaliłem Epizod IV i zobaczyłem jak to wygląda. Pierwszy etap przeszedłem w moment i stwierdziłem, że za łatwe i szkoda marnować czas. Później mnie trochę przycisnęło, chciałem się przy czymś zrelaksować no i stało się, zainstalowałem część pierwszą (czyli adaptującą za pomocą klocków trzy pierwsze epizody). Zaczyna się od razu z "latarą", dużo akcji, sporo kombinowania żeby zdobyć wystarczającą ilość monet (w grze nazywane studami) i dostać się do bonusów. Zaraz potem kolejny etap, jeszcze więcej walki, ucieczka ze stolicy Naboo, wyścig Anakina. Zanim się obejrzałem była trzecia w nocy, a mnie się nie chciało odejść od klawiatury. A później było jeszcze fajniej, bo oprócz zwykłego Story Mode, które skończyłem następnego dnia jest Free Play. Tam możemy bawić się każdą z 56 dostępnych (o ile się je odblokuje) postaci i dostać się w miejsca wcześniej niedostępne dzięki ich umiejętnościom. Czarne klocki może przesunąć tylko ktoś, kto zna arkana ciemnej strony mocy, do szybów wentylacyjnych może dostać się tylko dziecko, a hak wystrzelić jedynie ktoś posiadający blaster. Do zdobycia na każdym poziomie mamy 10 kanistrów i określoną ilość monet. Dzięki kanistrom budujemy modele pojazdów, a wyzbieranie wszystkich wymaganych monet odblokuje jedną planszę z Epizodu IV. W przypadku drugiej części, czyli oryginalnej trylogii do zdobywania jest znacznie więcej. To rekompensuje w pewien sposób brak rycerzy Jedi, bo przez większość gry trzeba się okładać pięściami albo strzelać. Dochodzą jeszcze klocki złote i czerwone, bonusowe tryby (jak chociażby czasówka i tryb łowcy nagród) i cholera wie co, bo wszystkiego jeszcze nie odblokowałem. Postaci jest więcej, łowcy nagród mają ładunki wybuchowe, można wykupić dodatkowe statki, które jak w przypadku kupowania postaci wykorzystuje się we Free Play. Wrzucono jeszcze bardzo zabawy patent z budowaniem własnego ludzika. Tego jest naprawdę bardzo dużo i żeby zdobyć wszystko trzeba poświęcić spokojnie kilka wieczorów.

Napisałem, że jest fajnie i to jest określenie, które najlepiej pasuje do tych gier. Są fajne. Grafika jest sympatyczna, do sterowania szybko się człowiek przyzwyczaja, a ilość dostępnych pierdółek wydłuża czas rozgrywki. Humor akurat do mnie trafił. Ilość gagów jest spora, a miny jakie serwują ludzki po prostu rozwalają. Historie, które ogląda się w przerywnikach to takie z lekka inne spojrzenie na sagę. Całość wciąga niesamowicie. Pojawiła się cała masa gier zrobionych na koncesji Gwiezdnych Wojen (co udowadniają retrospekcje GameTrailers.com), ale dla mnie tylko kilka tytułów wyróżnia się na tyle, że można z nim spędzić więcej niż tylko kilka godzin. Lego Star Wars zalicza się do nich bezapelacyjnie. W moim odczuciu lepszej gry opowiadającej wydarzenia z filmów nie popełniono. Jeżeli dojdzie w końcu do zakupu 360 to z pewnością jedną z gier, w które się zaopatrzę będzie "Lego Star Wars: The Complete Saga" i jak już się upoję trybem dla jednego gracza postaram się kogoś zmusić do kooperacji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz