środa, 7 września 2011

Paryska nostalgia

"Nie ma złych tematów jeśli historia jest prawdziwa, jeśli proza jest czysta i szczera, a odwaga i cnota poddawane opresji" powiedział Ernest Hemingway w najnowszym filmie Woody'ego Allena (tak mi się przynajmniej zdaje). Urzekło mnie to zdanie. 

Jest to jedna z perełek, bo "O północy w Paryżu" to dla mnie taki sznur pereł - małych, ale jakże cennych i trafnych prawd, które nie zawsze muszą urwać dupę, ale miło je usłyszeć. Szalenie mi się film podobał, a trzeba zaznaczyć, że entuzjastą allenowskiej twórczości nie byłem nigdy. Kilka jego filmów, z przełomu lat dziewięćdziesiąty i nowego stulecia, mnie do faceta zniechęciło. Dopiero, gdy przeczytałem "Czystą anarchię" i za namowami Kamili skusiłem się na "Annie Hall" oraz "Manhattan", doszło do mnie, że gościu ma przebłyski geniuszu i potrafi nakręcić niesamowity film.
Siłą "O północy w Paryżu" są nocne wyprawy Gila (który tak na marginesie, z tą swoją wkasaną koszulą wygląda gorzej niż ja z wypuszczoną) podczas, których spotyka się z paryską bohemą lat 20tych. Bezbłędnie dobrany drugi plan i genialne sceny ze wspomnianym Hemingway'em, Dalim, Buñuelem, Picasso czy  państwem Fitzgerald kradną film głównej obsadzie. Myślę, że każdy kto ma w sobie choć odrobinę romantyka tęskni za minionymi epokami (i nie chodzi mi tu o tęsknoty za PRLem). Tacy ludzie z pewnością znajdą w "O północy w Paryżu" coś dla siebie. Jednakże Allen swoim wywodem na temat "złotych czasów" nie przekazuje nam niczego nowego. Każdemu w pewnym momencie przychodzą do głowy podobne przemyślenia. Dla mnie to jest ok. Ja lubię sobie obejrzeć taką oczywistość. Bez napinki. Zdaje sobie jednak sprawę, że jest to mało błyskotliwe spostrzeżenia jak na tego autora i ludzie mogą poczuć się rozczarowani. Film jest inteligentną, pełną specyficznego humoru rozrywką. Nie wiem czy to dobra rekomendacja. Mam nadzieję, że tak. Oglądajcie!

3 komentarze:

  1. Oglądałam i uważam, że film jest najlepszym obrazem Allena od lat, a w przeciwieństwie do Ciebie należę do fanów tego reżysera. Owszem, nie przekazuje niczego nowego, ale czy w dzisiejszych czasach jest w ogóle taka możliwość? A my zapominamy bardzo często o tych oczywistościach, więc może dobrze, że twórcy nam o nich mówią. Podobnie jak bohater ja też chciałabym się przenieść do lat 20. ubiegłego wieku, poznać jednego z moich ulubionych pisarzy, i szkoda, że nigdy nie wsiądę do takiej magicznej taksówki;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba nie widziałaś Match point ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam i zostaję przy swoim zdaniu;-)

    OdpowiedzUsuń