niedziela, 13 kwietnia 2008

Ankh-Morpork w obrazkach

Terry’ego Pratchetta w zasadzie w komiksach się nie uświadczy. Trafiłem jedynie na cztery albumy, które są jedynie adaptacjami książek, a nie nowymi, opowiadającymi osobne historie tworami. Wydania w formie noweli graficznej doczekały się: "Kolor magii", "Blask fantastyczny", "Mort" i "Straż! Straż!". Szkoda wielka, bo fantastyczność Świata Dysku pozwala poprowadzić fabułę w sposób w zasadzie nieograniczony. Galeria cudacznych i przezabawnych postaci, którą znamy z kart powieści mogłaby z powodzeniem zagościć w formie historii obrazkowych. Oczami wyobraźni widzę całe serie poświęcone magom, strażnikom, czarownicom. historie nowe, ale również takie, które kontynuują, rozwijają, pokrywają się częściowo z wątkami już czytelnikom znanymi. Zeszyty albo od razu powieści graficzne, no cholera możliwości są olbrzymie i praktycznie nikt z tego nie korzysta (chociaż przyznaję, nie dociekałem z jakiego powodu).

Jakiś czas temu pisałem o "Kolorze magii" i wtedy wspomniałem o "Guards! Guards!". Samą książkę Pratchett napisał w 1989 roku i jest to pierwsza powieść z cyklu o strażnikach miejskich z Ankh-Morpork. Jedenaście lat później historia dowódcy strażników - alkoholika Vimesa, sierżanta Colona, Nobbsa i młodego ochotnika Marchewy, którzy zmagali się z bardzo realnym smokiem trafiła na karty komiksu. Za adaptowanie wziął się Stephen Briggs*, którego uważa się za eksperta w dziedzinie Świata Dysku (chodzą słuchy że wie, więcej od samego Pratchetta) i wyszło mu to nad wyraz dobrze. Jest wiernie, jest zabawnie i jest ciekawie. Humor w powieści to w dużej mierze cięty i cholernie zabawny język, ale w pewnym stopniu udało się to przenieść do komiksu. Znikło kilka żartów, nie ma kilku błyskotliwych tekstów, ale z pewnością nie wpływa to ujemnie na odbiór całości. Tym razem rysował Graham Higgins i w porównaniu do twórczości Stevena Rossa, przez którego "Kolor magii" leżał i kwiczał, jest to olbrzymi krok naprzód. Rysunki Higginsa może nie powalają, ale przyjemnie się je ogląda. Karykaturalny styl idealnie wpasowuje się w pełną humoru opowieść. Kreska jest miła dla oka, postaci narysowane z humorem, a Ankh-Morpork powala wręcz fantastycznością miasta z kart powieści fantasy. Z kolorami trochę gorzej. O ile komiks pokolorowano bajecznie, to częściowo zrezygnowano z detali, które zastąpiły jednolite tła. Niejednokrotnie dalsze plany ograniczają się do jednego koloru i wygląda to tak jakby postaci rozmawiały stojąc przed niebieską ścianą.

Jest to wysoce miła lektura, ale podejrzewam, że wyda się zabawniejsza tym, którzy znają pierwowzór. Pratchett pozwolił sobie na stworzenie plejady charakterystycznych i wielce ciekawych postaci. tutaj z racji ograniczeń mamy wszystko trochę uproszczone, ale dla fanów Człowieka W Kapeluszu to na pewno nie będzie problem. Komiks przewyższa poziomem ten nieszczęsny "Kolor magii", ale znając trochę politykę Prószyńskiego nie doczekamy się tego w najbliższym czasie, o ile w ogóle się doczekamy (co wydaje mi się zdecydowanie pewniejsze).


* adaptował kilka książek na potrzeby przedstawień teatralnych (w tym Straż! Straż! Mort, Trzy Wiedźmy), jest twórcą przewodników, zbioru map i discworldowskiej encyklopedii, tworzy i sprzedaje gadżety związane z twórczością Pratchetta.

2 komentarze:

  1. Ja Ci powiem dlaczego nie powstaje wiele adaptacji, ani tym bardziej nowych historii, które nie są książkami. Po prostu, humor Pratchetta BARDZO ciężko podrobić/skopiować/zrobić coś podobnego. A w przypadku adaptacji, taki komiks ma o wiele bardziej ograniczoną przestrzeń niż książka, a Pratchettowski humor tkwi w detalach i niuansach, które da się przedstawić tylko w formie powieści (jedynym medium, które jest w stanie jako tako przenieść część tych niuansów jest gra komputerowa i właśnie komputerowe wersje Discworldu były całkiem udane). ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałem bardzo dawno temu, ale pamiętam że nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia. książki nie czytałem, komiks imo słaby.

    OdpowiedzUsuń