
Pełną humoru historię Ricewinda, Dwukwiata i Bagażu adaptował Scott Rockwell. Jeżeli chodzi o scenariusz to można powiedzieć, że facet się wywiązał i ciężko się do czegoś specjalnie przyczepić. Wszystko jest bardzo wierne pierwowzorowi, a Rockwell na szczęście nie pokusił się by dodać coś o siebie i tym samym nie spieprzył sprawy. Oczywiście wiele smaczków po prostu musiało zniknąć, ale biorąc pod uwagę ograniczenia jakimi obwarowany jest komiks to i tak jest dobrze. Niektóre bezbłędne opisy zachowano częściowo w ramkach, jak chociażby pierwszy opis Ricewinda – istna perełka wśród wszelkich opisów postaci: "można by wziąć go za prostego ucznia, który uciekł od mistrza z powodu nudy, strachu czy też ukrytych skłonności heteroseksualnych". Narracja jest sprawna, ale mam wrażenie, że dla kogoś kto powieści nie przeczytał może być trochę niejasności. Jednak od strony rysunków "Kolor magii" leży i kwiczy. Za zilustrowanie odpowiadał Steven Ross i wg mnie położył całą historię. Błyskotliwe, książkowe opisy Pratchetta tutaj są bezpłciowymi i brzydkimi rysunkami z fatalnymi, wyblakłymi kolorami (za dużo szarości, spłowiałej zieleni, brązu i obrzydliwego fioletu). Postaci są szpetne, mało fantastyczne i co chyba najgorsze dla takiej historii ze Świata Dysku, są nieciekawe. Kadrowanie również na ogół takie sobie. Smutne to, bo oczekiwałem rozmachu i fantazji. Okładkowe ilustracje Josha Kirby'ego przyzwyczaiły mnie do takich fantazyjnych kształtów i jaskrawych, żywych kolorów.
Komiks jest brzydki, ale oszpecono go jeszcze bardziej fatalnym liternictwem. I w ramkach, i w chmurkach mamy paskudną czcionkę. Jednak mimo początkowego odrzucenia da się "Kolor magii" czytać, tyle że co jakiś czas przechodzi przez głowę myśl "ale to spieprzyli!".

Tak dla przeciwwagi... pozytywna recenzja z discworld.pl
ale szkoda... kilka rzutów okiem na pojedyncze plansze i już się mogę z tobą zgodzić.
OdpowiedzUsuń